Trudny tydzień. Kiedy nawet koniec ery Messiego nie jest numerem jeden to świadczy, że problem jest bardzo poważny. To czy bojkot to odpowiedni sposób protestu zostawiam już do indywidualnej oceny, ale nad sytuacją w USA po prostu trzeba się pochylić. Oprócz tego EFL coraz bliżej, a pewien niski Argentyńczyk może zagrać w zimny wieczór na Turf Moor. I mamy eurowpierdole!
Kiedy w środowy wieczór odwoływano kolejne sportowe
wydarzenia za oceanem polski internet zalał się wskazówkami moralnymi na temat
tego jak walczyć z systemową przemocą. Sam miałem parę momentów gdzie
zastanawiałem się jaka za tym stoi strategia. Co można osiągnąć wykorzystując
sport jako platformę. Na koniec znalazłem mądry głos, który uświadomił mi, że
nie chodzi o plan. Kiedy pierwszym zespołem, który nie wychodzi na mecz jest,
którego gracz doświadczył brutalności policji na tle rasowym a od dwóch i pół
roku napastnik dalej nie został ukarany mimo viralowości nagrania, to pomaga
zrozumieć. Potem okazuje się, że jednym z najmocniej inicjujących działanie
zespołów jest ten, którego prezydent w chwili największego triumfu, jaki może w
tej branży osiągnąć, jest atakowany, ośmieszany, a rok później napastnik dalej
próbuje go pociągnąć do odpowiedzialności. Dowody nie tylko na taśmie, ale
również naoczne doświadczenia dwudziestu tysięcy widzów finałów NBA. Ujiriemu
pomaga potem Lowry, który w tej samej serii został zaatakowany w trakcie meczu
przez mniejszościowego właściciela rywali. Wszyscy napastnicy biali. Wszyscy
pozornie bezkarni. Tu można się sprzeczać czy afera z udziałem Donalda Sterlinga
skończyła się dla niego karą czy raczej zastrzykiem finansowym. Z perspektywy
kilku tysięcy kilometrów nie mam zamiaru diagnozować powodu problemów na tle
rasowym ani starać się znaleźć rozwiązania. Chce tylko podkreślić, że, wbrew
temu co krzyczy masa polskich kibiców, problem jest bardzo poważny i głęboko
zakorzeniony. I jeśli zawodnicy uważają, że bojkot to rozwiązanie to mają do
tego pełne prawo, niezależnie od tego jak bardzo nie w smak to sprawdzającemu
rano boxscory kibicowi w Krakowie czy prezydentowi kraju, którego te protesty
dotyczą.
O kryzysie Barcelony powiedziano przez ostatnie dwa tygodnie
wszystko. Jak to zwykle bywa co głos to inne remedium na piętrzące się problemy.
Jako ktoś, kto nigdy fanem Blaugrany nie był najbardziej mnie ciekawi wpływ
odejścia Messiego na znaczenie Katalonii jako regionu, ale o tym kiedy indziej,
może. Skoro tu peregrynuje o sporcie muszę rzucić w eter pytanie: czy ta
przebudowa składu na pewno działa na niekorzyść klubu? Tak, to odważna teza,
wiem. Messi, trzeba mu to przyznać, jest najlepszym zawodnikiem w historii.
Piłka nożna to jednak sport drużynowy, o czym możemy się w ostatnich latach
przekonać bardziej niż kiedykolwiek. I choć przykłady na regres legendarnych
zawodników w późnych etapach kariery płyną z innych, charakteryzujących się
inną dynamiką, sportów, to wcale nie wyglądają źle dla Barcelony. Ustalmy coś:
wychodzę z założenia, że na Camp Nou jest wielki potencjał kadrowy. I tu
zaczyna się clou problemu. Jako fan Moneyballa (niedługo na netflixie!) ciepło
patrzę na stosowanie nauki w sporcie. A Katalończycy działają na tym polu,
czego najlepszym przykładem jest Barca Innovation Hub. Przeglądając materiały
przygotowane dla celów tego przedsięwzięcia na pewno nie mogę go nazwać
niekompetentnym. A więc co poszło nie tak? Przecież to niemożliwe, aby z takim
researchem inwestować tak niebotyczne sumy w fatalny sposób raz za razem. Nie
będę tutaj kolportował clickbaitowych plotek o tym, że zwycięstwo Coutinho w CL
z Bayernem sprawi, że Liverpool otrzyma kolejne miliony z zapisanej przy
transferze klauzuli (nie otrzyma, ale przyznaje, byłoby to komiczne), ale i bez
tego Brazylijczyk wygląda na najdroższy flop w historii. O to miano może
rywalizować tylko z Griezmannem i Dembele, w których pieniędzę utopili, yyy,
Barcelona i Barcelona. I oczywiście, te zakupy nie świadczą dobrze o skautingu,
ale spokojnie. Po pierwsze wziąłbym poprawkę na to, że były to zakupy
populistyczne. Chęć zadowolenia socios mogła wpłynąć na timing lub cenę, ale
nie zmienia faktu, że o tych piłkarzy bił się każdy liczący gracz w Europie. I
tu dochodzimy do sedna. Może to fakt, że dwóch Twoich piłkarzy nie bardzo
ewoluowała z duchem nowoczesnej piłki, opartej na pressingu ponad wszystko.
Może na koniec mniej błysku to więcej błysku. Jestem podekscytowany wizją
Barcelony pierwszy lat od chyba dekady. Mało w tym wiary w Koemana czy
cokolwiek są w stanie zaoferować przed następnymi rozgrywkami szefowie Barcy. Takiej
rewolucji Blaugrana nie przechodziła za mojego życia, i jeśli coś ma w nich
tchnąć nową energię to lepszego impulsu nie będzie. A o Messim i jego wątpliwej
drugiej młodości na pewno jeszcze będzie.
Kiedy to piszę najgorsza drużyną jaką w EFL widziałem leje
po dziesięciu minutach Portsmouth, których uważałem parę tygodni temu za faworytów
do awansu do Championship. EFL ruszyło. Pierwsza sobota ze spotkaniami Pucharu
Ligi, Tarcza Wspólnoty, o którą walka wygląda dziwnie w dzisiejszych realiach
(co to za mecz dla wspólnoty z czasach social distancingu?) Ten akapit nie ma
puenty. O wnioskach z przygotowań, dziwnej dynamice jaką z oczywistych względów
ten okres miał, czy o przewidywaniach przeszłości będę klikał jeszcze
wielokrotnie. Na teraz się cieszę. Mimo wielu rzeczy, które nie są takie jak
powinny, ekscytacja tym restartem towarzyszy mi nieodmiennie. I mam nadzieje, że
trzymanie się grafiku wskazuje na powrót do normalności.
Za to ingerencja pandemii w harmonogramy europejskich
pucharów sprawiła, że zaskakująco długo czekaliśmy na pierwszy eurowpierdol w
tym sezonie. A wręcz zaskakująco optymistyczne wydaje się, że sierpień
skończymy mając tylko dwa takie na koncie! Chciałbym jednak żarty na bok. Nieważne
jak wygląda kadrowo Malmoe, jeśli po zdecydowanej porażce nasz pucharowicz
szuka pozytywów i nie wykazuje żadnych symptomów sportowej złości to nie wiem
jak traktować to środowisko inaczej niż hobby futbol. Za obłędne pieniądze. I
choć mam ambiwalentne odczucia zarówno do krakowskiego futbolu jak i prezesa
Legii to panowie, szanujcie się. Przekażcie trochę władzy w swoich drogich
zabawkach komuś, kto czuje piłkę, bo zaraz w rankingu przeskoczy nas będący
bezpośrednio za naszymi plecami Liechtenstein.