Kolejny tydzień, kolejne zawirowania przy zielonych stolikach EFL. Oprócz tego ciekawe nominacje trenerskie, wreszcie ciekawe fazy końcowe europejskich pucharów i rozważania sentymentalne. Zapraszam!
Mimo, że ostatnie spotkanie w League 2 rozegrano mniej więcej
pięć miesięcy temu spadkowicza poznaliśmy dopiero we wtorek. Na Macclesfield
nałożono dalsza dedukcje punktów przez co skończyli sezon na ostatnim miejscu.
Chciałbym się tutaj pochylić na moment na losem Stevenage, którzy zagrali
absolutnie obleśny sportowo sezon i zostaną za niego wynagrodzeni kolejną
szansą na tym samym poziomie. Serio, to niesamowite, że drużyna która
zakończyła rozgrywki ośmioma porażkami, a w szerszej perspektywie z dwudziestu ostatnich
meczów ligowych zwycięsko zakończyło jeden (za to jak, 4:0 na wyjeździe,
wstydzilibyście się Cambridge) a w całych rozgrywkach trzy nie spada. Nie
ponosi żadnych konsekwencji, nie wita się z non-league footballem. Oczywiście
kara dla Silkmenów jest uzasadniona. EFL jest jednak cholernie niekonsekwentna,
i w ostatnich tygodniach negatywne skutki takiej postawy wychodzą na światło
dzienne wyraźniej niż kiedykolwiek. I człowiek chce się łudzić, że organizacja
czyni postępy aby to były ostatnie takie przypadki, to ciężko w to uwierzyć. Na
włosku wisi przyszłość Charlton Athletic, EFL odrzuca aplikacje potencjalnych
właścicieli, a gdyby identyczne co w przypadku Macclesfield środki zastosowano
w kontekście podobnego wykroczenia to do gry w League 1 przygotowywaliby się na
Hillsborough a nie na The Valley. Wisienką na torcie jest fakt, że minusowe
punkty mają większą wartość w wyniku okrojenia sezonu przez pandemię, co
sprawia że decyzję bardzo ciężko obronić. W każdym razie, mam nadzieje że w
przyszłości kluby będą nakładać na siebie takie zobowiązania aby utrzymać
płynność finansową a nie być negatywnymi bohaterami kolejnych takich sytuacji.
A co do EFL, get your shit together panowie.
Kończą się wakaty na stołkach trenerskich w Championship,
które po dłuższym czasie są obsadzane najbardziej oczywistymi nazwiskami.
Jasne, człowiek który trenował ostatnio w Izraelu jest trochę mniej łatwym do
odgadnięcia wyborem niż długoletni pracownicy klubu, ale już od pierwszych dni
po spadku związani z klubem dziennikarze pokroju Adama Leventhala informowali, że
Watford obejmie Vladimir Ivić. I wszystko wskazuje na to, że Serb po dwóch
mistrzostwach kraju z Maccabi Tel Awiw będzie próbował teraz wygrać
Championship. Jeśli nie nastąpi nagła wyprzedaż to widzę Szerszenie jako
faworytów, a raporty wskazują, że Ivić może być wejść w buty Parkera i
prezentować skuteczny futbol na tym poziomie. Równie wiele można sobie obiecać
po Jasonie Tindallu. Rzeczą, która najbardziej mogła niepokoić kibiców Wisienek
była strata utalentowanych zawodników, a na prezentacji nowego menadżera
właściciel zapowiedział dalsze finansowanie klubu. I wydaje się to realnym
stanowiskiem patrząc na to jak ciężko idą na przykład negocjacje klubom zainteresowanym
usługami Brooksa czy Wilsona. Skrajnie inne emocje towarzyszą kibicom innego
klubu, który zatrudnił asystenta byłego menadżera, Bristol City. CEO klubu
fatalnie wypada na cokolwiek dziwnie zorganizowanej prezentacji, kłóci z się
mediami na temat tego czy były asystent menadżera zwolnionego „aby poszukać
kogoś kto pomoże nam zrobić kolejny krok, wniesie do klubu powiew świeżego
powietrza” to na pewno wybór spełniający te kryteria. Dean Holden jest
opisywany jako dobry człowiek i trener, ale wydaje się że oczekiwania wpędzą go
w kozi róg.
Nie spodziewałem się, że mogę tak beznamiętnie podejść do
gry swojego klubu w ćwierćfinale europejskich pucharów. Tak Ole, zrobiłeś to.
United ogląda się ciężko. Nie jestem w żadnym stopniu ekspertem taktycznym, ale
to jak wiele absurdalnych rozwiązań rzuca się w oczy jest porażające. Co
ciekawe większość z tych aspektów jest absolutnie niepotrzebna. Oglądając
United mam wrażenie, że Norweg za wszelką cenę chce pokazać, że ma warsztat. Co
więcej, jestem jak najbardziej w stanie zrozumieć ludzi, którzy pójdą o krok
dalej krzycząc, że potrzebuje bardziej dopasowanych wykonawców do swojej myśli
szkoleniowej. Tylko że, to nieprawda. United wciąż są jednym z najlepszych
zespołów w kontrach, ale nie można ich nawet określić pięknym makaronizmem o skutecznej
transition offense/defense. Na koniec dnia wszystko co dobre wynika z
indywidualnych przebłysków, co premiuje United w pucharach i sprawia, że uznaje
ich mimo wszystko za faworytów w Kolonii. Ale z takim podejściem to ligi nigdy
nie powąchamy.
Skrajnie inne emocje budzi za to Atalanta. I tutaj jest
miejsce na moje kilka tysięcy słów na temat szeroko pojętej wierności
kibicowskiej. I że nie wierzę w nią, bo dziesięć lat każdy na pojedynek PSG –
Atalanta zareagowałby wzruszeniem ramion. Oznaczałby on rywalizację zwłok
Claude’a Makelele czy Matei Keżmana wspieranych przez stawiającego pierwsze
kroki Sakho z degradowanymi do Serie B, yyy, Padoinem? Wczoraj otrzymaliśmy
fajny pojedynek dwóch ekscytujących zespołów. Z różnych powodów grających na
jakieś 70 czy 80% swojego potencjału. Wczoraj piłkarska Europa była
podekscytowana walką najdroższego piłkarza świata z najbardziej pozytywną
historią sezonu, za którą stały nie tylko wyniki, ale też talent i boiskowa
jakość. I te wszystkie historie skumulowały się w dwie godziny rozrywki na
bardzo dobrym poziomie, zakończone łamiącym serca La Dei rozstrzygnięciem. I
jak tu nie być sezonowcem. Jak nie wzdychać nad nieproduktywnym (choć to zagranie
przy bramce na 2:1 arcydzieło), ale genialnym i zmotywowanym jak rzadko kiedy
Neymarem? Jak nie uśmiechnąć się do tego, który wynik ustalił, a niedawno był
drugoplanową postacią w spadającym z ligi Stoke? Wreszcie, jak nie zadawać
kolejnych dziesiątek pytań co by było gdyby. Wszak kolejnego takiego meczu nie
będzie, nie w środku pandemii, z drużyny która nie miała prawa się tam znaleźć
sportowo a także humanitarnie, gdy kilka miesięcy temu ich miasto cierpiało
najbardziej na kontynencie. Na końcu ten mecz był poligonem dla wszystkich
detali, które wprowadzono aby dokończyć sezon jak najbardziej bezboleśnie. A za
parę miesięcy Paryż się wzmocni, Atalanta osłabi a ludzie będą z ciekowością
spoglądać w inne miejsca. I ja też, szczególnie że pogodziłem się z byciem
sezonowcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz